Tak bardzo mam ochotę gdzieś wyjechać. Sama lub z kimś mi bliskim. Nad morze, w góry, gdzieś za granice, gdziekolwiek. Oderwać się na chwile, zrobić masę zdjęć, zobaczyć nowe rzeczy, poobserwować coś innego, odetchnąć.
Chyba tylko tego pragnę w życiu. Podróży. Zobaczenia świata. Tak, jest do zdecydowanie moim marzeniem.
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Ludzie mówią, że po osiemnastce dużo się zmienia. A prawdę mówiąc bardziej czułam, że kończę 18 lat dzień przed urodzinami niż w trakcie lub po. Właściwie nie zmieniło się nic. Jednak teraz jak rok się kończy dochodzi do mnie, jak nie dużo czasu zostało mi do prawdziwego wkroczenia w dorosłość czym będzie wyniesienie się z domu na studia. Przeraża mnie to wszystko. Matura, ponieważ próbna nie poszła mi za dobrze. Nie wiem, po prostu zaczęłam się zastanawiać, co będzie, jeżeli mój "plan" nie wypali. Jeżeli nie dostane się na studia, nie znajdę pracy na tyle płatnej, żeby utrzymać się w stolicy. Nie jestem taka jak moja siostra, której wszystko się udaje, która dobrze napisała maturę, ma idealne mieszkanie, dobrze płatną prace, idealnie dopasowane studia. I wszystko jej przychodzi z taką łatwością, wszystko jej się udaje. Zazdroszczę jej bardzo tego wszystkiego, bo wiem że nigdy nie osiągnę tego co ona.
sobota, 26 października 2013
Tak więc, pisze właśnie z mojego urodzinowego lapka. Totalnie zakochałam się w Windows 8. Wszystko na swoim miejscu, posegregowane, mnóstwo pomocnych aplikacji. A już myślałam, że nigdy nie przekonam się do kafelków. Nowy komputer a co za tym idzie - cały dzień siedzenie i przenoszenie masy zdjęć ze starego komputera na nowy. Siedzę już nad tym chyba jakieś 8 godzin, jak nie więcej.
Walka o sprawy studniówkowe trwa : motywy, jedzonko. Nic nie jest tak, jak powinno być. Cieszę się, że przynajmniej ja się tym nie zajmuje, zdecydowanie za dużo roboty jest, żeby wszystko było dobrze i żeby wszyscy byli zadowoleni.
Cóż, segregowanie zdjęć czeka...
Walka o sprawy studniówkowe trwa : motywy, jedzonko. Nic nie jest tak, jak powinno być. Cieszę się, że przynajmniej ja się tym nie zajmuje, zdecydowanie za dużo roboty jest, żeby wszystko było dobrze i żeby wszyscy byli zadowoleni.
Cóż, segregowanie zdjęć czeka...
piątek, 11 października 2013
Studniówka, studniówka. Dopiero w styczniu, a do fryzjera czy na makijaż już trudno się załapać. Ktoś mądry wymyślił 5 studniówek w jeden wieczór - mądrze, nawet bardzo.
Wkręcanie na studniówkę 5tysięcy osób jest dość trudne. W szczególności, że w sumie to się chce, żeby te osoby na niej były. Ale i tak jest dobrze, bo z poza rocznika idą sami najlepsi znajomi, z którymi będzie super zabawa. No oprócz jednej osoby, której jeszcze brakuje.
Przykre czasami jest to, że szuka się kogoś, chcę się z kimś być, ale nikogo nie ma. I pojawia się ktoś, ale jest dziwnie. Bo niby fajny i czasami do pogadania, ale dwa lata młodszy i często jak dzieciak.
W szkole masakra, jedna wielka masakra, Sprawdzian za sprawdzianem, to dodatkowe tamto dodatkowe, jedne zuzipy drugie zuzipy. Godzina 15, w domu, a ty i tak nie masz siły żeby cokolwiek zrobić. ALE jeszcze korki, drugie korki, trzecie korki, nauka na następny dzień. MATURALNA KLASA, żyć nie umierać. Nawet żeby wyjść na imprezę nie ma się siły. A niby liceum, niby czas wiecznych imprez. No cóż, są jeszcze studia... :>
Wkręcanie na studniówkę 5tysięcy osób jest dość trudne. W szczególności, że w sumie to się chce, żeby te osoby na niej były. Ale i tak jest dobrze, bo z poza rocznika idą sami najlepsi znajomi, z którymi będzie super zabawa. No oprócz jednej osoby, której jeszcze brakuje.
Przykre czasami jest to, że szuka się kogoś, chcę się z kimś być, ale nikogo nie ma. I pojawia się ktoś, ale jest dziwnie. Bo niby fajny i czasami do pogadania, ale dwa lata młodszy i często jak dzieciak.
W szkole masakra, jedna wielka masakra, Sprawdzian za sprawdzianem, to dodatkowe tamto dodatkowe, jedne zuzipy drugie zuzipy. Godzina 15, w domu, a ty i tak nie masz siły żeby cokolwiek zrobić. ALE jeszcze korki, drugie korki, trzecie korki, nauka na następny dzień. MATURALNA KLASA, żyć nie umierać. Nawet żeby wyjść na imprezę nie ma się siły. A niby liceum, niby czas wiecznych imprez. No cóż, są jeszcze studia... :>
czwartek, 26 września 2013
Lubię takie wieczory. Przez światełka i jedną malutką lampkę mój pokój jest bardzo przytulny. Są to momenty, kiedy na prawdę lubię w nim spędzać czas, w sumie nie tylko ja.
Szkoła,szkoła,szkoła,matura,matura,matura... Deklaracja maturalna złożona, no przynajmniej do połowy. Dziwne uczucie, że zostało jakieś pół roku. Pół roku w tej mieścinie, pół roku nauki w liceum i nadejdzie egzamin, najważniejszy w życiu. Trudno, żeby doszło to do mnie, czyli osoby, która czuję się jakby nadal miała 15 lat.
Zastanawia mnie jak to wszystko będzie wyglądać. Warszawa, mieszkanie z Klaudią. Ciekawi mnie, czy wszystko co teraz planujemy, zakładamy będzie wyglądać tak, jak w naszych domysłach, czy pójdzie zupełnie innym torem.
Jednak w szkole jest lepiej niż bym się spodziewała. Arek, Kacper, Kamil, Michał - niby dwa lata młodsi, niby tylko "szkolni" koledzy, bo po za szkołą nie widujemy się za dużo, ale są osobami, z którymi najbardziej lubię spędzać czas, Po przyjściu na stacha zaskoczyli mnie swoim otwarciem i nastawieniem w stosunku do mnie. Przez takie osoby jeszcze trudniej będzie mi opuścić tą szkołę i miasto. Są oni też potwierdzeniem na moją tezę, że zawsze łatwiej dogadać się z chłopakami. Najbliżsi mi ludzie, znajomi, zawsze byli koledzy, ogólnie mówiąc chłopaki i nie zamierzam tego zmieniać. Bo jest tylko jedna osoba, której mówię dosłownie wszystko i nie jest nią dziewczyna.
'Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze'. Od dłuższego czasu zastanawiałam się, która z nas w końcu nie wytrzyma i która powie o jedno słowo za dużo i skończy to wszystko. Nie wiedziałam jednak, że stanie się to w taki sposób. 'Przyjaciółki'. 'I żebyśmy się nigdy już nie kłóciły, żeby nic nie stanęło między nami, żeby wszystko się ułożyło'... Trwało to pół roku. od sylwestra do wakacji mniej więcej. Bo to co się działo w górach, przepowiadało koniec wieloletniej przyjaźni. Zaskoczyło mnie w sumie to, że mnie to nawet nie ruszyło, a rozbawiło i poprawiło humor.
Przytulność pokoju podczas takich wieczorów sprzyja pisaniu notkom, nawet takim bez ładu i składu, opisującym to co się aktualnie dzieje. I myślę, że nie pisanie tu codziennie jest dobrym sposobem, bo ten blog staje się dla mnie wyjątkowy i jest trochę odskocznią od zwykłego wieczoru prześlęczonego na fejsie.
Szkoła,szkoła,szkoła,matura,matura,matura... Deklaracja maturalna złożona, no przynajmniej do połowy. Dziwne uczucie, że zostało jakieś pół roku. Pół roku w tej mieścinie, pół roku nauki w liceum i nadejdzie egzamin, najważniejszy w życiu. Trudno, żeby doszło to do mnie, czyli osoby, która czuję się jakby nadal miała 15 lat.
Zastanawia mnie jak to wszystko będzie wyglądać. Warszawa, mieszkanie z Klaudią. Ciekawi mnie, czy wszystko co teraz planujemy, zakładamy będzie wyglądać tak, jak w naszych domysłach, czy pójdzie zupełnie innym torem.
Jednak w szkole jest lepiej niż bym się spodziewała. Arek, Kacper, Kamil, Michał - niby dwa lata młodsi, niby tylko "szkolni" koledzy, bo po za szkołą nie widujemy się za dużo, ale są osobami, z którymi najbardziej lubię spędzać czas, Po przyjściu na stacha zaskoczyli mnie swoim otwarciem i nastawieniem w stosunku do mnie. Przez takie osoby jeszcze trudniej będzie mi opuścić tą szkołę i miasto. Są oni też potwierdzeniem na moją tezę, że zawsze łatwiej dogadać się z chłopakami. Najbliżsi mi ludzie, znajomi, zawsze byli koledzy, ogólnie mówiąc chłopaki i nie zamierzam tego zmieniać. Bo jest tylko jedna osoba, której mówię dosłownie wszystko i nie jest nią dziewczyna.
'Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze'. Od dłuższego czasu zastanawiałam się, która z nas w końcu nie wytrzyma i która powie o jedno słowo za dużo i skończy to wszystko. Nie wiedziałam jednak, że stanie się to w taki sposób. 'Przyjaciółki'. 'I żebyśmy się nigdy już nie kłóciły, żeby nic nie stanęło między nami, żeby wszystko się ułożyło'... Trwało to pół roku. od sylwestra do wakacji mniej więcej. Bo to co się działo w górach, przepowiadało koniec wieloletniej przyjaźni. Zaskoczyło mnie w sumie to, że mnie to nawet nie ruszyło, a rozbawiło i poprawiło humor.
Przytulność pokoju podczas takich wieczorów sprzyja pisaniu notkom, nawet takim bez ładu i składu, opisującym to co się aktualnie dzieje. I myślę, że nie pisanie tu codziennie jest dobrym sposobem, bo ten blog staje się dla mnie wyjątkowy i jest trochę odskocznią od zwykłego wieczoru prześlęczonego na fejsie.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Wakacje i już prawie po wakacjach. Większość przesiedziana w domu, bo jestem z tych osób, które przy 35 stopniach nie umieją funkcjonować normalnie.
Góry zaliczone, ze znajomymi. Dawno nie byłam i dopiero jak wstałam rano, zobaczyłam widok, odetchnęłam górskim powietrzem, poczułam, jak bardzo tęskniłam za tym. Pogoda idealna, nie za gorąco, ale słonecznie. 40 minut leżenia na kocu wystarczyło, by złapać lekką opaleniznę. Jutro szykuje się jeszcze Warszawa. Całe wakacje zbierałam się, żeby pojechać, ale nigdy jakoś nie było czasu. Wakacje jeszcze trwają, a ja już mam sporo do zrobienia jeśli chodzi o szkołę, maturę, więc mam nadzieje, że odciągnięcie się od komputera i znajomych podziała i wreszcie będę mogla się skupić na zadaniach.
Ze znajomymi co raz gorzej, co raz mniej utrzymywania kontaktu, jakby nie patrzeć i z ich i z mojej strony. W większości przypadków drogi się rozeszły, chociaż nie zanosiło się na to jeszcze 3 miesiące temu. Starzy odchodzą, nowych nie przybywa i czasem dobija mnie to. Trzeba sobie radzić, za rok z połową znajomych nie będę miała w ogóle kontaktu.
Zdjęcia zdjęciami. Dawno nic szczególnego nie robiłam. Planowałam poprawić się na wakacjach, ale ani pomysłu, ani "modelek". Pusto w głowie, chociaż mogłam coś wreszcie zdziałać z tele i żałuje, że tego nie zrobiłam.
Tydzień wakacji, tydzień w stolicy, sama. Zobaczymy jak będzie. Na pewno zanurkuje w empiku i obejdę krakowskie z kubkiem mrożonej kawy.
Góry zaliczone, ze znajomymi. Dawno nie byłam i dopiero jak wstałam rano, zobaczyłam widok, odetchnęłam górskim powietrzem, poczułam, jak bardzo tęskniłam za tym. Pogoda idealna, nie za gorąco, ale słonecznie. 40 minut leżenia na kocu wystarczyło, by złapać lekką opaleniznę. Jutro szykuje się jeszcze Warszawa. Całe wakacje zbierałam się, żeby pojechać, ale nigdy jakoś nie było czasu. Wakacje jeszcze trwają, a ja już mam sporo do zrobienia jeśli chodzi o szkołę, maturę, więc mam nadzieje, że odciągnięcie się od komputera i znajomych podziała i wreszcie będę mogla się skupić na zadaniach.
Ze znajomymi co raz gorzej, co raz mniej utrzymywania kontaktu, jakby nie patrzeć i z ich i z mojej strony. W większości przypadków drogi się rozeszły, chociaż nie zanosiło się na to jeszcze 3 miesiące temu. Starzy odchodzą, nowych nie przybywa i czasem dobija mnie to. Trzeba sobie radzić, za rok z połową znajomych nie będę miała w ogóle kontaktu.
Zdjęcia zdjęciami. Dawno nic szczególnego nie robiłam. Planowałam poprawić się na wakacjach, ale ani pomysłu, ani "modelek". Pusto w głowie, chociaż mogłam coś wreszcie zdziałać z tele i żałuje, że tego nie zrobiłam.
Tydzień wakacji, tydzień w stolicy, sama. Zobaczymy jak będzie. Na pewno zanurkuje w empiku i obejdę krakowskie z kubkiem mrożonej kawy.
środa, 26 czerwca 2013
Ledwie zdałam do trzeciej klasy-maturalnej. Nie wierze, jak ten czas szybko leci. Wydaje mi się, jakbym dopiero przyszła do liceum i miała tu posiedzieć jeszcze przynajmniej 3 lata. Perspektyw na przyszłość brak, wiem tylko że kierunek-Warszawa.
Dzieje się niby dużo, a tak na prawdę nic. Bo kilku domówkach i posiedzeniach z paczką dociera do mnie, jak bardzo brakuje mi takich dni, wyjścia z gromadką znajomych na spontana - jeden telefon i wszyscy się spotykamy. Nie robimy nic, a jednak coś. Coś się dzieje. I tak właśnie wpycham się na każdą imprezę, działeczkę, żeby znowu było miło, żebym zapomnieć o wszystkim i się zabawić.
Dobija mnie, że dla niektórych osób utrzymanie wieloletniej przyjaźni jest czymś trudnym. Jak dla mnie, napisanie do kogoś raz dziennie, nawet jakieś bzdety, to nie jest jakiś zbytni wysiłek. Znalezienie godzinki żeby się spotkać w ciągu dwóch dni też nie jest jakimś wielkim wyzwaniem. A jednak niektórzy nie potrafią i historia powtarzana jest cały czas.
Jeżeli już o przyjaźni, nie fajne jest uczucie, że ktoś przy kim byłaś w najgorszych chwilach, w największym dołku, przez pół roku, conocne rozmowy, wieczne smsy, gdy przychodzi wiosna, wraca do swoich kumpli i tak traci się z nim kontakt. A ty znów zostajesz sama.
Zdjęcia zdjęciami, wracam do tego. Już powoli zapominałam, to wieczorne siedzenie nad zdjęciami, a po pewnym czasie przeglądanie starych i ocenianie swojego progresu, wciąganie w "modelowanie" kolejne koleżanki i dobra zabawa.
Siedzonko, zamulanko, rozkmina...
Dzieje się niby dużo, a tak na prawdę nic. Bo kilku domówkach i posiedzeniach z paczką dociera do mnie, jak bardzo brakuje mi takich dni, wyjścia z gromadką znajomych na spontana - jeden telefon i wszyscy się spotykamy. Nie robimy nic, a jednak coś. Coś się dzieje. I tak właśnie wpycham się na każdą imprezę, działeczkę, żeby znowu było miło, żebym zapomnieć o wszystkim i się zabawić.
Dobija mnie, że dla niektórych osób utrzymanie wieloletniej przyjaźni jest czymś trudnym. Jak dla mnie, napisanie do kogoś raz dziennie, nawet jakieś bzdety, to nie jest jakiś zbytni wysiłek. Znalezienie godzinki żeby się spotkać w ciągu dwóch dni też nie jest jakimś wielkim wyzwaniem. A jednak niektórzy nie potrafią i historia powtarzana jest cały czas.
Jeżeli już o przyjaźni, nie fajne jest uczucie, że ktoś przy kim byłaś w najgorszych chwilach, w największym dołku, przez pół roku, conocne rozmowy, wieczne smsy, gdy przychodzi wiosna, wraca do swoich kumpli i tak traci się z nim kontakt. A ty znów zostajesz sama.
Zdjęcia zdjęciami, wracam do tego. Już powoli zapominałam, to wieczorne siedzenie nad zdjęciami, a po pewnym czasie przeglądanie starych i ocenianie swojego progresu, wciąganie w "modelowanie" kolejne koleżanki i dobra zabawa.
Siedzonko, zamulanko, rozkmina...
Subskrybuj:
Posty (Atom)